Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi odysseus z miasteczka Szczecin. Mam przejechane 42035.07 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.91 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Moje rowery

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy odysseus.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

z BS

Dystans całkowity:937.95 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:45:52
Średnia prędkość:20.45 km/h
Maksymalna prędkość:50.40 km/h
Liczba aktywności:9
Średnio na aktywność:104.22 km i 5h 05m
Więcej statystyk
========================
Przejechałem 25.95 km
w czasie 01:43 h
czyli średnio 15.12 km/h
========================

Powrót Atheny i debiut Athenki

Niedziela, 22 lipca 2012 · dodano: 22.07.2012 | Komentarze 2

W końcu nadeszła ta chwila. Dzisiaj pojechaliśmy z Atheną na pierwszą wycieczkę w towarzystwie naszego maleństwa. Athenka, bo tak została "ochrzczona" przez Misiacza :), podróżowała w przyczepce, którą miałem przyjemność holować. Niedaleko Głębokiego spotkaliśmy znajomych z BS-u: Basię Misiaczową, Rowerzystkę i Misiacza. Następne kilka kilometrów pokonaliśmy razem, by rozdzielić się w Tanowie, skąd już sami pomknęliśmy w kierunku Trzeszczyna. Tam zawróciliśmy i tą samą trasą dotarliśmy do domu.

Pierwsza jazda z przyczepką wypadła świetnie. Oczywiście wymaga ona zmiany techniki jazdy, ale wcale mi to nie przeszkadza. Z uwagi na wiek Athenki dystanse na początku będą krótkie, a trasy płaskie i gładkie, ale za jakiś czas...

Spotkanie z BS-owiczami © Odysseus


Debiut z przyczepką © Odysseus


========================
Przejechałem 130.06 km
w czasie 06:35 h
czyli średnio 19.76 km/h
========================

Breń - Szczecin

Niedziela, 28 sierpnia 2011 · dodano: 01.09.2011 | Komentarze 0

Breń - Zieleniewo - Choszczno - Piasecznik - Rzeplino - Witkowo - Skalin - Morzyczyn - Kobylanka - Kołbacz - Kołowo - Szczecin

Relacja i zdjęcia tutaj
==
Kategoria z BS, Z Atheną, Wycieczka


========================
Przejechałem 144.89 km
w czasie 07:54 h
czyli średnio 18.34 km/h
========================

Szczecin - Breń

Sobota, 27 sierpnia 2011 · dodano: 01.09.2011 | Komentarze 0

Szczecin - Kołowo - Kołbacz - Kobylanka - Morzyczyn - Skalin - Witkowo - Dolice - Pełczyce - Krzęcin - Chłopowo - Bierzwnik - Breń

Relacja i zdjęcia tutaj
==
Kategoria z BS, Z Atheną, Wycieczka


========================
Przejechałem 21.33 km
w czasie 01:36 h
czyli średnio 13.33 km/h
========================

Masa Krytyczna

Piątek, 27 maja 2011 · dodano: 27.05.2011 | Komentarze 0

Kategoria Inne, Z Atheną, z BS


========================
Przejechałem 162.88 km
w czasie 07:26 h
czyli średnio 21.91 km/h
========================

Oder-Neisse Radweg

Sobota, 16 kwietnia 2011 · dodano: 17.04.2011 | Komentarze 8

Po czwartkowych „przygodach” z rowerem Anetki, musieliśmy jakoś odreagować całą sytuację i postanowiliśmy zrealizować plan, który od dawna chodził nam po głowie. Do tej pory poznaliśmy szlak rowerowy Oder-Neisse Radweg od Schwedt do Ueckermunde. Tym razem chcieliśmy zobaczyć możliwie jak największy odcinek na południe od Schwedt. Pierwotny plan zakładał podróż PKP do Kowalowa lub Rzepina, stamtąd skok do Frankfurtu nad Odrą, zwiedzanie i powrót do Szczecina wspomnianym szlakiem ONR. Jednak po analizie trasy na Bikemap, kiedy okazało się, że to blisko 200 km, stwierdziliśmy, że nie jesteśmy jeszcze na tyle gotowi i postanowiliśmy zakończyć podróż pociągiem w Kostrzynie.

Do naszej stałej „ekipy” dołączył Krzysiek/Monter61,który w ostatniej chwili zrezygnował ze swoich planów. Niestety nie udało się namówić Pawła/Misiacza, który podróżuje wyłącznie niemieckimi kolejami ;)


W3W

Na dworcu w Kostrzynie zameldowaliśmy się zgodnie z planem o godzinie 8:40. Podróż przebiegła całkiem przyjemnie. Odbyliśmy ją w towarzystwie innych rowerzystów, którzy wybierali się na X Zlot Obywateli Rzeczpospolitej Ptasiej. Przedział bagażowy pękał w szwach.

Przedział rowerowy © Odysseus


W Kostrzynie zwiedziliśmy to co pozostało z Twierdzy Kostrzyn. Muszę się przyznać, że nie odrobiłem zadania domowego i nie miałem pojęcia o istnieniu tego miejsca, a miejsce jest fascynujące. Działa na wyobraźnię.

Twierdza Kostrzyn - Brama Berlińska © Odysseus


Twierdza Kostrzyn - widok na Odrę © Odysseus


Twierdza Kostrzyn - bastion "Filip" © Odysseus


Twierdza Kostrzyn - tak to kiedyś wyglądało © Odysseus


Most drogowy z Kostrzyna do Niemiec © Odysseus


Po zwiedzaniu twierdzy, przeprawiliśmy się na niemiecką stronę i zaczęliśmy szukać szlaku, który był głównym celem naszej wyprawy. Ponieważ nie dysponowaliśmy żadną mapą, pozostało nam poruszanie się na tzw. czuja i wypatrywanie oznakowań turystycznych. Czuj nas nie zawiódł i wkrótce znaleźliśmy się na Oder-Neisse Radweg.

Oder-Neisse Radweg © Odysseus


Droga praktycznie cały czas biegła wałem, a widoki które się z niego roztaczały radowały nasze oczy i serca.

Wszędzie dookoła zieleń i woda © Odysseus


Ten szlak to raj dla miłośników podglądania przyrody. Bociany, czaple, zające, sarny, misiołowy ;) są tu na porządku dziennym.

Bocian spaceruje © Odysseus

Bocian pozuje © Odysseus


Na około 40 km trasy naszą uwagę przykuł mały domek przy drodze. Okazało się, że to punkt informacji turystycznej, a w nim mnóstwo gratisowych folderów, mapek itp. Mój plecak był wypchany na maksa, ale dzięki uprzejmości Krzyśka (i jego pojemnej sakwie ;)) mogliśmy skorzystać nieco z bogatej oferty owego punktu.

Punkt informacji turystycznej na wysokości Gozdowic © Odysseus


Bocianów na trasie minęliśmy całe mnóstwo. Trafiliśmy nawet na negatywa ;), ale okazał się bardzo płochliwy i nie zdążyłem uwiecznić go na moim negatywie ;)

Parka boćków © Odysseus


Kolejne miejsce, które mnie zafascynowało to nieczynny most kolejowy na wysokości Siekierek. To jeden z dwóch mostów nad rozlewiskami Odry, którymi biegła linia kolejowa z Godkowa do Wriezen. Zamknięty od kilkudziesięciu lat, niszczeje i jest rozkradany przez naszych złomiarzy.

Jeden z dwóch starych mostów kolejowych do Siekierek © Odysseus


Piknik obok mostu © Odysseus


Zamki, łańcuchy, sztaby... © Odysseus


Jest szansa, że w niedługiej przyszłości, most zostanie zaadaptowany na potrzeby ścieżki rowerowej.

List intencyjny © Odysseus


Nieczynny most kolejowy Siekierki - Wriezen © Odysseus


Wzdłuż mostu kolejowego biegną filary mostu drogowego © Odysseus


Nieczynny most kolejowy Siekierki - Wriezen © Odysseus


Klimaty okołoodrzańskie © Odysseus


Około 10 km od Schwedt skontaktował się z nami Misiacz, który jak okazało również zbliżał się do Schwedt, ale od północnej strony. Umówieni na spotkanie, postanowiliśmy jechać, jak się nam wydawało najkrótszą trasą, wzdłuż lewego brzegu Odry Wschodniej. Niestety wybór okazał się nie najlepszy z kilku względów. Po pierwsze, trasa wiodła przez całkiem niefajne płyty, po drugie nie była najkrótsza, i po trzecie w paru miejscach po prostu jej... nie było.

Wyrwa w wale po powodzi niedaleko Schwedt © Odysseus


Kiedy wjeżdżaliśmy mostem do Schwedt, Krzysiek zaczął krzyczeć: „Jest Misiacz! Tam stoi.” Wytężyłem wzrok ku deptakowi, wypatrując czerwonego kubraczka, ale niestety bez powodzenia. Jak się niebawem okazało, przyczyna była taka, że Misiacz zmienił futerko i obecnie jest biało-niebieski ;)))
Po krótkim odpoczynku ruszyliśmy już w czwórkę w dalszą drogę szlakiem ONR. Tą część wielokrotnie już obfotografowałem, więc tym razem zdjęć nie robiłem. W Gartz pojechaliśmy za Misiaczem do Netto, aby mógł zakupić kilka flaszek złocistego płynu. Kiedy ruszaliśmy spod sklepu z mojej tylnej opony dobiegło złowieszcze „sssssss...”. I czyja to wina? Chyba nie muszę pisać ;))
Początkowo mieliśmy wracać z Anetką przez Przecław, ale ruch na drodze z Neurochlitz do Kołbaskowa był na tyle nieprzyjemny, że postanowiliśmy popedałować przez Smolęcin, Warzymice, Będargowo i Stobno. Krzysiek z Pawłem trzymali się planu i pojechali dalej główną drogą.

Podsumowując, wycieczka okazała się bardzo udana, trasa piękna, pogoda dopisała, forma również. Dziękuję wszystkim obecnym za towarzystwo. Do następnego razu :)

Inne zdjęcia można znaleźć tutaj.
Kategoria Wycieczka, Z Atheną, z BS


========================
Przejechałem 103.05 km
w czasie 05:03 h
czyli średnio 20.41 km/h
========================

Na wyspie Ranów

Sobota, 26 marca 2011 · dodano: 27.03.2011 | Komentarze 5

Decyzja o sobotniej wycieczce na Rugię zapadła w czwartek po krótkich konsultacjach pomiędzy Atheną, Dornfeldem i mną. Ponieważ od dawna planowaliśmy wypad w tamte rejony, a prognoza zapowiadała zimny aczkolwiek słoneczny dzień, długo się nie wahaliśmy. Uzgodniliśmy wstępnie, że udamy się na wyspę pociągiem i takoż powrócimy, a resztę ustalimy na miejscu. Do szczęścia potrzebowaliśmy jeszcze dwóch osób - bilet grupowy Mecklenburg-Vorpommern-Ticket najbardziej opłaca się przy tej liczbie pasażerów. Tym sposobem Dorneld namówił Montera61, a my Misiacza, który od dawna „odgrażał się”, że chętnie gdzieś by z nami pojechał i vice versa.


W4NE

Cała piątka zameldowała się w mroźny, sobotni poranek na peronie drugim dworca w Szczecinie. Od lewej stoją: Dornfeld, Monter61, Misiacz, Athena.

Zbiórka na dworcu w Szczecinie © Odysseus


Niestety nie ma bezpośredniego połączenia ze Szczecina do Stralsundu, w związku z czym czekała nas przesiadka w Pasewalku. Te 40 minut wykorzystaliśmy na szybkie zwiedzanie miasta.

Na dworcu w Pasewalku © Odysseus


W czasie podróży zdecydowaliśmy, że najoptymalniej będzie podjechać w głąb wyspy pociągiem i stamtąd rozpocząć rekonesans wyspy. Tak też uczyniliśmy i w Stralsundzie wsiedliśmy do pociągu, który zawiózł nas do Sassnitz na półwyspie Jasmund. Tutaj od grupy odłączył się Dornfeld, który postanowił spenetrować południową część Rugii, a my ruszyliśmy na północ z planem dotarcia do najdalej wysuniętego na północ punktu wyspy, czyli Kap Arkona.
Po drodze zatrzymaliśmy się przy słynnej skale kredowej Königstuhl (118 m npm), którą postanowiliśmy zobaczyć od dołu z poziomu plaży. Umożliwiają to długie, drewniane schody, które wiją się po zboczu przez kilkaset metrów.

U podnóża Königstuhl © Odysseus


Widok z północnej części półwyspu Jasmund © Odysseus


Przerwa na zdjęcie grupowe © Odysseus

Misiacz pokazał nam pole namiotowe, gdzie zatrzymał się w czasie zeszłorocznej wyprawy na Rugię. Miejsce bardzo godne polecenia.

Pole namiotowe w Drewoldke © Odysseus


Kamienista plaża w Drewoldke © Odysseus


Grobowiec z epoki kamiennej w Nobbin © Odysseus


Bardzo miłe wrażenie zrobiła na nas niewielka osada rybacka o nazwie Vitt.

Wjazd do osady rybackiej Vitt © Odysseus


Budynek w osadzie Vitt © Odysseus


Dłuższy popas urządziliśmy na polanie, z której rozciągał się piękny widok na skalisty przylądek Kap Arkona i nie tylko.

Miejsce widokowe w pobliżu Vitt © Odysseus


Kap Arkona © Odysseus


Widok na Kap Arkona © Odysseus


I tak oto dotarliśmy na przylądek Arkona, gdzie w dawnych czasach stał gród obronny słowiańskiego plemienia Ranów, które czciło pogańskiego boga Świętowita.
Niestety czas nas trochę gonił i nie mogliśmy w pełni nasycić się magią tego miejsca, ale teraz kiedy szlak już mamy przetarty... :)


Pogański bóg Świętowit © Odysseus


Pierwotny plan zakładał powrót przeprawą promową Wittower Fahre, dojazd do Bergen, stolicy Rugii, a następnie podróż pociągiem do Stralsundu. Ktoś zadał jednak rozsądne pytanie: „A co będzie jeżeli przeprawa jest nieczynna poza sezonem?” Postanowiliśmy nie podejmować ryzyka i wróciliśmy na półwysep Jasmund, a stamtąd pomknęliśmy do miejscowości Lietzow, gdzie złapaliśmy pociąg do Stralsundu.

Dokumentowanie wycieczki © Odysseus


Plaża w Lietzow © Odysseus


W oczekiwaniu na pociąg © Odysseus


Na dworcu w Stralsundzie czekał na nas Dornfeld, który uwinął się nieco szybciej od nas i miał jeszcze czas zwiedzić to urocze miasto. Następnym razem na pewno nadrobimy zaległości.

Wycieczka rewelacyjna z wielu powodów – świetne towarzystwo, kapitalne doznania wizualne, słoneczna aura, podróż w cywilizowanych warunkach itd. Chciałoby się krzyknąć: BIS!!!!!!!!

Na koniec krótki filmik z trasy:
Kategoria Wycieczka, Z Atheną, z BS


========================
Przejechałem 90.32 km
w czasie 04:13 h
czyli średnio 21.42 km/h
========================

Wycieczka z ekipą BS

Sobota, 5 marca 2011 · dodano: 06.03.2011 | Komentarze 9

Wycieczka nieco krótsza niż zwykle ("tylko" 90 km), ale dzięki temu udało się namówić Athenę do przyłączenia się do grupy wycieczkowej szczecińskiego BS.
Traskę zaplanował Sargath i wyglądała tak:

Wiatr:5NW


Większość uczestników spotkała się na Moście Długim o godzinie 9:00.
Od lewej stoją: Krzysiek, Paweł, Marek, Aneta, Paweł, Sebastian, Arek, Jurek i Piotrek. Na zdjęciu brakuje Roberta, który nieco się spóźnił.

Przy Moście Długim © athenaszczecin


Na pierwszy postój nie trzeba było czekać zbyt długo. W okolicach cukrowni Sebastian złapał gumę. Gdy już prawie kończył zmieniać dętkę okazało się, że flaka ma również Arek.

Przymusowy postój naprawczy © athenaszczecin


Przed przekroczeniem granicy zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej, żeby podpompować koła.

Pompowanie © athenaszczecin


W drodze do Tantow dołączył do nas Adrian, który przyjechał z Gryfina. Od wspomnianego Tantow zaczęła się walka z porywistym wiatrem, która trwała praktycznie aż do Locknitz. W Storkow podjechaliśmy na sesję zdjęciową do starego młyna, który został odrestaurowany w 2007 roku dzięki staraniom lokalnej społeczności.

Droga do młyna © athenaszczecin


Młyn w pobliżu Storkow © athenaszczecin


W Penkun zatrzymaliśmy się w trzech miejscach. Przed kościołem, przed zamkiem i nad jeziorem.

Uliczka w Penkun © athenaszczecin


Chłopaki z ekipy © athenaszczecin




Kupa rowerów © athenaszczecin


Kot w okienku © athenaszczecin


Sargath w okienku © athenaszczecin


Podczas sesji zdjęciowej na dziedzińcu zamku pojawił się Piotrek, który nie zdążył na spotkanie przy Moście Długim i miałby duże szanse nas dogonić gdyby nie to, że pojechał... w przeciwnym kierunku. W tej sytuacji potowarzyszył nam przez chwilę i ruszył dalej kontynować swój samotny rajd.

Dwunastka w Penkun © athenaszczecin


Byłem wielokrotnie w Penkun, ale tej ścieżki nad jeziorem nie znałem.

Nad jeziorem w Penkun © athenaszczecin


W Krackow, razem z Sargathem zwiedziliśmy muzeum zabytkowych pojazdów. O tym też nie wiedziałem. Dla tych co nie byli w środku kilka fotek.

Muzeum zabytkowych pojazdów w Krackow © athenaszczecin


Zabytkowy pojazd nr 1 © athenaszczecin


Zabytkowy pojazd nr 2 © athenaszczecin


Zabytkowy pojazd nr 3 © athenaszczecin


Zabytkowy pojazd nr 4 © athenaszczecin


Sala z pojazdami spalinowymi © athenaszczecin


Samochód marki MG od przodu © athenaszczecin


Samochód marki MG od tyłu © athenaszczecin


Samochód marki Wolseley © athenaszczecin


Zabytkowe traktory © athenaszczecin


Polski element © athenaszczecin


Kilka rowerów też tam było © athenaszczecin


Potem przez kilkanaście kilometrów kontynuowaliśmy walkę z wiatrem, aż dotarliśmy do Locknitz, gdzie po zakupach w supermarkecie pomknęliśmy w kierunku Szczecina.

Zakupy w Locknitz © athenaszczecin


Prędkość cały czas oscylowała w okolicach 30 km/h i zatrzymaliśmy się dopiero w Dołujach, gdzie ekipa rozdzieliła się na trzy grupy. Ja z Anetą pojechałem na Wąwelnicę, Paweł(Misiacz), Sebastian i Adrian na Stobno, a reszta na Mierzyn.

Rozstanie ;) © athenaszczecin


To był mój drugi wypad z grupą BS i już z niecierpliwością czekam na kolejny.
Kategoria z BS, Z Atheną, Wycieczka


========================
Przejechałem 121.68 km
w czasie 05:34 h
czyli średnio 21.86 km/h
========================

Nie takie Cyborgi straszne, jak Ich malują ;)

Sobota, 26 lutego 2011 · dodano: 27.02.2011 | Komentarze 7

Zaczęło się od piątkowej Masy Krytycznej. Poznałem na niej osobiście część ekipy Szczecińskiego BS, i po uzyskaniu od nich zapewnienia o turystycznym tempie na sobotniej wycieczce, zdecydowałem się dołączyć do tego szacownego grona. O godzinie 9:00 stawiłem się na Moście Długim, gdzie czekała już większość chłopaków. Za parę minut dojechał jeszcze Robert. Przed jazdą ustawiliśmy się do obowiązkowego, pamiątkowego zdjęcia.
W kolejności od lewej: Robert, Paweł, Jurek, Jarek, Paweł i ja.

Ekipa przed startem © athenaszczecin


A to mapka wycieczki, nieco zmodyfikowana w stosunku do zamieszczonej na forum, ale główny cel, czyli objechanie Miedwia, został osiągnięty.


W4SE

Jeszcze ostatni rzut oka/obiektywu na Szczecin i w drogę.

Katedra w Szczecinie © athenaszczecin


Kierujemy się spokojnym tempem na Dąbie. Jesteśmy tam umówieni z Arkiem, który jednak nie wytrzymuje i wyjeżdża nam na przeciw. Od tej pory jedziemy w siódemkę. W Dąbiu następuje pierwsza zmiana planów. Nie jedziemy piękną asfaltówką bezpośrednio do Wielgowa, ale naokoło przez Załom. Część trasy biegnie leśną drogą, co mi osobiście bardzo odpowiada, w przeciwieństwie do właścicieli rowerów na wąskich oponach. To jednak była dopiero rozgrzewka, po której zatrzymaliśmy się na moście nad autostradą.

Pierwszy przystanek © athenaszczecin


Za Wielgowem czekał nas kolejny etap terenowy z dużo większym stopniem uciążliwości w postaci zamarzniętych kolein. W pewnym momencie zapomniałem o tym drobnym fakcie i o mało nie wywinąłem orła próbując zmienić jedną koleinę na drugą. Tu muszę wyrazić podziw dla Jarka/Gada, który na rowerze szosowym szedł po tych koleinach jak przecinak.
Kolejny przystanek zorganizowaliśmy po zakończeniu etapu terenowego w wiosce Niedźwiedź.

Przystanek w Niedźwiedziu © athenaszczecin


Misiacz i Jurek wjeżdżają do Niedźwiedzia © athenaszczecin


Potem pomknęliśmy asfaltówką do Morzyczyna i zatrzymaliśmy się na popas nad jeziorem Miedwie.

Formy lodowe © athenaszczecin


Sargath fotografuje © athenaszczecin


Miedwie pokryte lodem © athenaszczecin


Widok z mola na Miedwiu © athenaszczecin


Dostałem gęsiej skórki jak zobaczyłem tego pana. Skrajna nieodpowiedzialność moim zdaniem.

Pan ryzykant © athenaszczecin


Za Morzyczynem od grupy odłączył się Jarek/Gad, który pojechał balować do Łobza, oraz... Paweł/Misiacz, który zniknął w tajemniczy sposób i odnalazł się dopiero 5 km dalej za Kunowem.
Dalej jechaliśmy w szóstkę, walcząc z silnym, mroźnym wiatrem z południowego wschodu. W Koszewku zatrzymaliśmy się przez odrestaurowanym pałacem

Pałac w Koszewku © athenaszczecin


Element architektoniczy pałacu w Koszewku © athenaszczecin


Ekipa na schodach pałacu w Koszewku © athenaszczecin


Za Okunicą odbiliśmy w prawo na Ryszewo i w końcu poczuliśmy wiatr na plecach. Ponieważ zaczęło robić się trochę późno zdecydowaliśmy się zmienić nieco planowaną trasę i zrezygnować z odcinka MTB na rzecz odcinka szosowego, starą drogą S3. Tym sposobem, dosyć szybko wylądowaliśmy w Starym Czarnowie, gdzie do grupy dołączył Robert/Sakwiarz.

Czekamy na Roberta © athenaszczecin


W siódemkę ruszyliśmy pod górę do Kołowa. Trochę obawiałem się tego etapu, ale jechało mi się bardzo dobrze, jak to mówią: "noga mi podawała". W Dobropolu Gryfińskim zrobiłem ostatnie zdjęcie, na którym uwieczniłem to co zostało po starym zegarze kościelnym.

Zniszczony zegar © athenaszczecin


W Kołowie pożegnaliśmy się z Arkiem i ruszyliśmy w dół do Podjuch. Prędkości były na tyle duże, że w pewnym momencie zgubiliśmy dwóch Robertów. Do ponownego scalenia ekipy doszło dopiero na Autostradzie Poznańskiej w pobliżu Dziewoklicza.
To scalenie nie trwało jednak długo, bo kiedy zatrzymałem się przy zjeździe na Pomorzany byli ze mną tylko Jurek i Paweł/Sargath. Co stało się z resztą można dowiedzieć się z relacji Pawła/Misiacza.
Tutaj pożegnałem się z chłopakami i bez przygód dotarłem do domku.

W tym miejscu chciałbym podziękować chłopakom za super wycieczkę, wycieczkowe tempo ;) i przemiłe towarzystwo. Jestem pewien, że jeszcze spotkamy się na trasie :)
Kategoria Wycieczka, z BS